Opowiem Wam troszkę o sprzęcie jakim fotografuję. Mój plecak będzie nietypowy bo to w zasadzie dwa plecaki. Jeden to magazyn na wszystko, drugi zaś to plecak podręczny.
Czym fotografuję i dlaczego tym?
Pamiętacie noce spędzane na analizie które szkło wybrać ? Dlaczego te ? Co ostrzejsze, co dobre cenowo itp.? Ja też je pamiętam. Wiem też, że nic nie zastąpi doświadczenia i spojrzenia na fotografię, a sprzęt po prostu ma pomóc.
Kiedyś pewien znajomy fotograf dał mi radę – kup najlepsze szkła jakie są w danym systemie i naucz się ich. Pamiętam tą poradę do dziś i jestem mu za nią wdzięczny. Nawet najlepsza nowość, najlepszy system AF, najostrzejszy obiektyw jeśli nie jest dobrze poznany… stanowi tylko gadżet. Kocham motoryzację, więc porównam to do posiadania np. szybkiego auta, którym nie potrafimy szybko jeździć i zamiast trenować i poznawać jego limity, zmieniamy to auto na inne i… nadal nie potrafimy nim szybko jeździć. Jak wykorzystać zalety i wady szkła, flary, bokeh, jak sprawują się w pełnym słońcu, jak pod światło, jaką mają skalę odwzorowania, jak blisko możemy podejść, w jakich warunkach trafiają, kiedy założyć 85, a kiedy 70-200… To wszystko powinno być intuicyjne. Dlatego niektóre moje szkła wyglądają jak by przeżyły drugą wojnę światową. Sprzęt jest dla mnie, a nie na odwrót. Fotografowanie biegu Ultra w -12 stopniach i wietrze 120km/h czy też fotografowanie w gorący dzień sesji na Teneryfie, czy może w ciemnej sali na ślubie lub koncercie, a może rajd WRC i stado kamieni lecących wprost na soczewki… Tak… sprzęt ma to przetrwać i działać, a ja mam się zająć techniką fotografowania i intuicyjnym wykorzystywaniem warsztatu jaki zgromadziłem fotografując zawodowo od 2005 roku.
Moje podejście to… mieć wszystko czego potrzebuję na półce i zabierać to co niezbędne na poszczególne rodzaje zleceń. Po pierwsze dla mnie ZAWSZE na pierwszym miejscu było, jest i będzie szkło jakim fotografuję. Mam więc tego „złomu” sporo i wszystko co wymienię jest przeze mnie używane na ślubach. Nie na wszystkich oczywiście ale jeśli się da, to lubię mieć jak najwięcej w bagażniku auta i dobierać narzędzia pod potrzeby czy też zachcianki.
Przede wszystkim nigdy nie dbałem za bardzo o to czy mam najnowsze body, ficzery, bajery. Wyznaję zasadę, że narzędzie, które dobrze leży w dłoniach, ma baterię na 2000 strzałów, ma dwa sloty pamięci i dobry AF jest dla mnie wystarczającym powodem by nie zawracać sobie głowy czymś innym. Póki sprzęt nie sprawia mi kłopotów… trzymam go i fotografuję nim ile wlezie.
Często dostaję pytanie dlaczego nie zmienię sobie body na 7-mki SONY lub R-kę Canona. Po prostu nie odczuwam na ten moment takiej potrzeby, a R-kę dyskwalifikuje u mnie jeden slot na kartę pamięci, choć to świetny aparat. Jeśli nie wiecie o czym mówię to nie życzę Wam spotkania się w 4 oczy z kartą, której nagle nie da się czytać, a firma odzyskująca dane rozkłada ręce. Mi karta padła na zleceniu w zeszłym roku i… cóż miałem drugi slot, a w nim kartę więc poza chwilową dezorientacją nic wielkiego się nie wydarzyło.
Podsumowując – body ma nie przeszkadzać i stanowić intuicyjne przedłużenie ręki, oka, głowy. Nie mogę się zastanawiać co, gdzie, jak włączyć. Mam być jak kierowca rajdowy, który jedzie swoim autem intuicyjnie i wyczuwa jego granice.
Mój arsenał był jeszcze większy niż to co wymienię ale nieco zredukowałem zasoby. Co mam: 15/2,8; 24/1,4; 35/1,4 (jedyna Sigma); 45/2,8 TS-E; 50,1,4; 85/1,2 70-200/2,8 i 200/1,8 oraz Mavic 2 Pro. Niektórzy powiedzą, że Chomik mnie dopadł ale ja po prostu chcę mieć te narzędzia i nie widzę potrzeby ich sprzedawania.
Woły robocze to oczywiście 35-tka i 85-tka. Tak lubię, tak umiem i tak chcę. Gdybym nagle był w potrzebie finansowej to… sprzedałbym wszystko i zostawił 35. Nią da się zrobić prawie wszystko. Gdybym musiał dobrać do niej towarzysza, to byłoby to 85/1,2. A gdybym miał pozwolić sobie na luksus 3 szkieł to dobrał bym do tego 45/2,8 TS-E.
Reszta szkieł też jest po coś, bo np. 200-tka daje bokeh, ostrość, jakość na plenerach o jakiej można pomarzyć w przypadku pozostałych szkieł, choć pracować nią dłużej niż kilka minut… jest męczące. Kupiłem ją kiedyś gdy fotografowałem często koncerty i tak już została i służy. Używam jej głównie na plenerach gdy chcę mieć mikrą głębię oraz genialne rozmycia. 70-200/2,8 z kolei to uniwersalny towarzysz np. wypadów w góry, rajdów samochodowych, koncertów, wycieczek itp… Biorę go głównie wtedy gdy 85-tka jest za mało uniwersalna i za krótka. Kiedyś używałem go dość często na ślubach ale… stał się zbyt ciemny i po zakupie 85 spadł mocno w rankingach użycia.
Mam też 24/1,4, której na weselach używam sporadycznie ale… jak mi kiedyś z torby wypadła 35tka i potłukłem soczewkę przednią, to 24-rka w bagażniku była wybawieniem. Jest to więc dla mnie backup dla 35/1,4 albo… szkło podstawowe na repo gdy chcę komuś zajrzeć blisko w oczy na małej głębi, mając jednocześnie sporo tła w kadrze. Fajny efekt i lubię ją w tłumie, np. fotografując publiczność na koncertach.
Po co mi 50-tka? Z 5D bez gripa tworzy z nią zestaw „kompaktowy” o fajnej jakości i możliwościach. Kilka słów skreślę jeszcze o 45/2,8 TS-E. To jedno ze szkieł które uwielbiam. Nie wyobrażam sobie sprzedania go gdyż daje świetne możliwości wykonania ujęć typu „smaczek”. Po to są mi w zasadzie wszystkie szkła poza 35 i 85 i dron.
Chcesz pokazać swoją torbę, sprzęt, historię – napisz do nas na mail hello@kreatywni.co
Jak dobieram szkiełka pod konkretne sytuacje?
Przygotowania
2x body + szkiełka:
- 35/1,4; 85/1,2 – woły robocze do większości ujęć. Szkła znane i lubiane
- 17-40/4,0 – ujęcie uzupełniające – czasem w ogóle go nie wyciągam ale lubię go mieć w torbie.
- 45/2,8 TS-E – ujęcia uzupełniające.
- 15/2,8 – fiszka – nie dbam o to czy to jest modne czy nie – umiem to szkło wykorzystać i robię to gdy mi to potrzebne. Szkło jest małe i niezauważalne w torbie.
- W bagażniku odpoczywają wtedy 50/1,4, 24/1,4, 70-200/2,8 i 200/1,8 oraz stara jedynka Ds mk II w razie dramatu z którymś z podstawowych 5D.
Ślub
2x body + konie robocze 35 i 85 uzupełniane szerokimi ujęciami kościoła z 17-40 i fiszki. Długie szkła i 24-rka najczęściej leżą sobie w aucie razem z Ds’em.
Wesele
Tutaj podobnie jak na przygotowaniach, z tym, że używam również 200/1,8 do dalekich kadrów. Rozmowy, picie wódeczki, gestykulacja, uśmiechy – ludzie mnie nie widzą, a poza tym… jak głupio by to nie zabrzmiało – szkło jest wielkie i zawsze robi to dobrą robotę i jest przyczynkiem do ciekawych rozmów z gośćmi, którzy też fotografują.
W bagażniku odpoczywa Ds i 70-200, a 17-40 używam głównie do fot z lampą na drugą kurtynę i dłuższym czasem.
Sesja
Zasada podobna jak wcześniej – bagażnik zniesie wiele lecz podstawa to 35, 45, 85, 200 i dron.
Sesja lub ślub zagranicą
Wyjątki to sesje wyjazdowe, podczas których po prostu nie mogę targać tego wszystkiego ze sobą. Jeśli lecę za granicę to biorę zestaw 17-40, 35/1,4, 45/28 i 85/1,2. Jeśli idę „męczyć” Parę Młodą w góry to 85tkę często zastępuję 70-200/2,8. Oczywiście biorę ze sobą dwie poczciwe 5-tki MKIII zarówno gdy lecę jak i wtedy gdy idę w góry. Już raz w 2009 roku miałem strzał migawki w 5D… jedynym wtedy 5D jakie miałem przy tyłku i… nie chcę tego przeżywać po raz drugi. Może jestem dziwny, ale póki nie kupiłem Mavica to kupowałem do biletów lotniczych Priority tylko po to by targać ze sobą Phantoma
Dron
Dron jeździ ze mną na śluby i sesje regularnie od 2016 roku. W większości dla dosłownie jednego, dwóch kadrów jakie trafiają później do albumu. Obecnie mam Mavica 2 Pro do wyjazdów i Phantoma 4 Advanced jako backup.
Co jeszcze?
Błyskoteka, czyli 4 Strobossy 60 + dwie systemówki Speedlite 580 EX II. Co to robi, chyba każdy wie, więc nie będę się rozwodził na ten temat. Zawsze miksuję ujęcia zarówno ze światłem zastanym jak i z błyskowym. Na plenerach lampy nie używam praktycznie nigdy, gdyż nie lubię. Nie używam też blend, ekranów… itp… itd… Po prostu wkurza mnie to i sprawia, że wszyscy włącznie z Parą Młodą sztywniejemy, ustawiamy, kombinujemy, walczymy z wiatrem… Wolę z naturalnych warunków wycisnąć co się da. Szanuję inne podejście ale u mnie nie wytrzymało ono starcia z moją psychiką i wrodzoną ruchliwością.
W zasadzie to tyle. Mam jeszcze całe stado analogów ale nie używam ich do fotografii ślubnej więc nie ma co się o tym rozpisywać.
Podsumowanie
Sprzętu mam dość dużo i dobrze mi z tym. Nie oglądam się na modę fotografowania tylko dwoma szkłami i robię tak jak ja lubię. Nie lubię się ograniczać i lubię dawać klientom różnorodny materiał. Do zakupu bezlusterkowców pewnie wreszcie dojdzie ale nie w tym sezonie. Dziękuję wytrwałym za dobrnięcie do końca mego wywodu i mam nadzieję, że mój punkt widzenia podziela choć jeden z Was. Pole komentarzy do Waszej dyspozycji, a jak chcesz zobaczyć więcej moich zdjęć to zapraszam na moją stronę Facebook. (zdjęcie wyróżniające fot. Piotr Adamczyk)
Sławek a zapomniałeś jak mieliśmy możliwość współpracy ze sobą na jednym weselu to przyniosłeś 400 mm i mieliśmy niezły ubaw podczas zdjęć